Przypuszczam, że ostatnia, powojenna sztuka Szaniawskiego stanie się tematem niekończących się dyskusji i dość sprzecznych interpretacji. Bo też wszystko w "Dwóch Teatrach" - począwszy od zasadniczej intencji autora, a na znaczeniu poszczególnych postaci kończąc - prowokuje i jedne i drugie, wieloznaczność tej sztuki potęguje, oczywiście, symbolika, tak droga autorowi "Ptaka". Ale pozostawia ona miejsce i bardzo subtelnemu humorowi atmosferze inteligentnej dyskusji - w akcie II-gim głęboko odczutej tragedii Warszawy i Powstania Sierpniowego. Mimo że nigdzie nie pada słowo "Warszawa", ani "powstanie", ani nawet "wojna". Nie ulega wątpliwości: "Dwa Teatry" to dzieło wielkiego, szczerego talentu. Dzieło, którego założenia można uznać za fałszywe, ale którego urokowi poetyckiemu i teatralnemu trudno się oprzeć. Siła artyzmu Szaniawskiego tkwi może głównie w tym, że operuje nie tylko słowem, ale i milczeniem. Szaniawski posiadł sekret milcze
Tytuł oryginalny
Dwa teatry Jerzego Szaniawskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy