Ogromnie lubię komedie Szaniawskiego i znam je niemal na pamięć. Totoeż z prawdziwym drżeniem szedłem na "Dwa teatry", na nową po tylu latach przerwy - komedię świetnego artysty. I nie obawaim się zaryzykować twierdzenia, że ta ostatnia praca jest całkowitą i niedwuznaczną syntezą twórczości komediopisarza, jest śmiałym odsłonięciem przyłbicy, jest motywacją i uzasadnieniem nie tylko postawy artystycznej pisarza, ale wyjaśnieniem techniki komediowej i "stawiania" postaci dramatycznych. Patrząc na "Dwa teatry" widz i słuchacz uśmiecha się błogo do gdzieś zasłyszanych już pojedynczych myśli, które tu wiążą się misternie w głęboką filozoficzną i poetycka frazę. To, co było niejasnym, teraz jasnym się staje. Uśmiecha się widz i słuchacz do Med-Lizelotty, do Chłopca z deszczu - Studenta z "Ptaka", do Ojca-Przewoźnika, do Woźnego Matkowskiego - dobrego znajomego ogrodnika z "Adwokata i róży". Piękna to kolekcja o oryginalnej i świetnej
Tytuł oryginalny
"Dwa teatry" Jerzego Szaniawskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
maszynopis