Krzysztof {#os#2569}Jasiński{/#}, dyrektor i reżyser w jednej osobie, jest bez wątpienia człowiekiem odważnym. Co kilka tygodni pali nam się w Polsce jakiś teatr, minister Krawczuk zapowiada powołanie dodatkowych, specjalnych oddziałów straży pożarnej (pewnie chce dać zajęcie rzeszom spauperyzowanych aktorów), a tu w STU na scenie płoną liczne świeczki, uruchomiane w dodatku przez jakieś straszne, trzaskające, błyskające i niezbyt precyzyjne, elektroniczne zapłonniki, jak na filię koncernu IBM przystało! Na szczęście z ust aktorów płynie na ogół woda, co jakby zmniejszało niebezpieczeństwo pożaru. Woda, gdyż komedia Barza jest nader miałka, wyraźnie widać, że autor jest publicystą, a nie rasowym dramaturgiem, bo jeden dobry pomysł - fikcyjne spotkanie J. S. Bacha z F. Haendlem - to na dobry teatr jednak trochę mało. Więc woda - ale jak płynąca i z jakich ust! Kto kocha teatr ten wie, że Teatr to Aktor i tu Jasiński dokon
Tytuł oryginalny
Dwa teatry (fragm.)
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Krakowska Nr 16