Horyzont sceny przypomina pracownię XIX-wiecznego fotografa. Jeszcze do dziś można spotkać podobne płachty oleodrukowe w prowincjonalnych miasteczkach lub na festynach i jarmarkach. Na tle tej odfotografowanej natury: lasu, gór, łąk itp. ustawia się żywego człowieka albo całą grupę - pstryk! - i zdjęcie gotowe. Fotografia na fotografii. Nieprawdziwe tło, stopione z pierwszym planem, zagra jak prawdziwe. Złuda pozostanie w granicach umowności.
Na scenie widać staw, wokół drzewa. Właśnie takie, jak u fotografa. Przed "malunkiem" podest teatrzyku, którego wnętrze zasłania druga płachta. Oto kurtyna, przygotowana domowym sposobem. Wreszcie tam, gdzie opada prawdziwa kurtyna, wyłaniają się zarysy secesyjnej ramki. Kiedy w takich ramkach pracowicie wycinanych laubzegą, umieszczano fotografie, czy tzw. landszafty. Aktorzy, znajdujący się pomiędzy teatrem w teatrze a widownią, będą jednocześnie widzami i bohaterami akcji scenicznej. Wszystko zacznie się od amatorskiego popisu młodzieży. Młody student napisał utwór dramatyczny, młoda dziewczyna będzie ten utwór odtwarzała. On nie jest jeszcze pisarzem, chce nim zostać. Ona nie jest aktorką, ale marzy o laurach scenicznych. Wydaje się, że są w sobie zakochani. Na pewno jednak są zakochani w iluzjach sławy. Bo sława ich otacza, jak opary znad stawu. Sława równie oleodrukowa, trochę pretensjonalna, na pokaz. Jego matka jest uznaną aktorką, a