Mamy więc dwa teatry. Teatr Morawski i teatr Mieszkowski. Ku zdumieniu Mieszkowskich poparłam protest przeciwko Morawskiemu - pisze Joanna Szczepkowska w Rzeczpospolitej.
Zaczęłam jednak od jasnej deklaracji, że jestem przeciwniczką Mieszkowskiego. Mojego kolegi Czarka nie popieram, bo uważam, że nie powinien prowadzić teatru. To artystyczne decyzje przed każdą premierą, to ostateczne uwagi reżyserskie, to oczekiwanie zespołu na werdykt dyrektora. Gdybym była aktorką zespołu, w którym Czarek Morawski miałby ostatnie słowo, odeszłabym tego samego dnia. Ale to już się stało. I teraz, w obliczu całego szumu, wszystko w teatrze Morawskim będzie ważne, urośnie do rangi Sprawy, a więc Czarek Morawski też. Poza wygórowanymi ambicjami nie ma tu jego winy. Winni są ci, którzy nie przystąpili do konkursu i choć mają wszelkie kompetencje, nie chcieli się narazić na polityczne kłopoty. A ja mam déja vu. Kilkanaście lat temu, kiedy jeszcze zdawało mi się, że Polska dzieli się na szlachetnych postępowców i zacofaną resztę, nowym dyrektorem Teatru Wybrzeże został Maciej Nowak. Kiedy minęło kilka lat, zadzwonił