XIX Bydgoski Festiwal Operowy podsumowuje Alicja Polewska w Gazecie Pomorskiej.
Dwa tygodnie, siedem wieczorów, premiera, opera współczesna, balet w trzech odsłonach i musical. I dwa wieczory, które nawet wytrawnych melomanów wcisnęły w fotele. Taki był zakończony w niedzielę XIX Bydgoski Festiwal Operowy. Właściwie powinnam zacząć tak: ostatni piątek był upalny, pod wieczór zaczęło zbierać się na burzę. Ale tego, co rozegrało się we wnętrzu bydgoskiej Opery Nova oraz ponad jej dachem - nikt nie mógł przewidzieć. Głos jak grzmot Występ Niemki Simone Kermes był czymś niezwykłym i niech świadczą o tym już tylko trzy bisy i dwie owacje na stojąco, które zakończyły niemal trzygodzinny koncert. Muzyka barokowa ma tyle samo miłośników, co kręcących nań nosem. Że ramotka, że prawdziwa opera to dopiero włoskie bel canto, a nie to, co pisali XVIII-wieczni mistrzowie, że głosy kastratów, a już śpiewanie samych arii tylko w towarzystwie 11-osobowego zespołu muzyki dawnej - to już zupełna pomyłka. No to szkoda, że