EN

7.01.1969 Wersja do druku

Dwa razy Medea

"Medeę" Jana Parandow­skiego skonfrontowano w jednym przedstawieniu z "Me­deą" Eurypidesa. Nie będzie w tym nic ubliżającego dla naszego znakomitego pisarza, jeżeli się powie, że takie ze­stawienie jest bardzo ryzy­kowne i niebezpieczne, choć­by jego "Medea" odznaczała się - i tak jest istotnie - wybitnymi walorami. Chyba że teatr postara się o to, aby pognębić Eurypidesa... Nie są­dzę, by Teatr Polski świado­mie podjął taki chytry plan. Ale tak to stało się na scenie. "Medea" Eurypidesa wypadła blado pod względem aktor­skim i płasko pod względem reżyserskim. Trudno w tym przedstawieniu doszukać się jakiejś zasadniczej myśli prze­wodniej. Tragedię mocno skró­cono, aby pokazać po prostu samą akcję mitu w przerób­ce Eurypidesa. Jazon, karie­rowicz, tchórz i oportunista rzuca swą żonę Medeę, której wszystko w przeszłości za­wdzięczał, ale dziś już niepo­trzebna, aby poślubić - zno­wu dla kariery - córkę króla Kreona. Med

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Dwa razy Medea

Źródło:

Materiał nadesłany

Życie Warszawy nr 5

Autor:

August Grodzicki

Data:

07.01.1969

Realizacje repertuarowe