"Kabaret warszawski" w reż. Krzysztofa Warlikowskiego w Nowym Teatrze w Warszawie. Pisze Łukasz Drozda w portalu lewica.pl.
"Kabaret Warszawski" to przedstawienie dziwne, łączące w sobie daleko posunięte sprzeczności. Rozwleczony jak zwykle do granic możliwości teatr Warlikowskiego przeplata w tym przypadku fragmenty genialne ze scenami najgorszymi i budowanymi żenująco nieumiejętnie. Z tego względu trudno jednoznacznie rozstrzygnąć o wartości najnowszej realizacji warszawskiego Nowego Teatru. Warlikowski kolejny raz prezentuje sztukę monumentalną, miksując w jej treści wiele utworów i piętrząc niezliczone ilości wątków. Jak zwykle pada przy okazji ofiarą tej maniery, nie potrafiąc opanować stworzonego przez siebie rozgardiaszu. W najnowszym przedstawieniu sławny reżyser zderza ze sobą dwa światy: przeszłość pod postacią schyłkowego okresu kosmopolitycznego Berlina z początków lat 30. ubiegłego stulecia, oraz znacznie bliższe nam wydarzenia po 11 września 2001 r. Zarówno narodziny nazizmu mordującego beztroską atmosferę wielokulturowego miasta artystów, jak