W Teatrze im. Jerzego Szaniawskiego w Płocku obejrzeć można dwa monodramy. Zrealizowano je na podstawie tekstów trzech różnych autorów; łączy je jednak wspólna myśl przewodnia: sposób bycia Polaków za granicą.
W pierwszym z monodramów Marek Mokrowiecki wykorzystał fragmenty "Trans-Atlantyku" Gombrowicza i słuchowiska Marka Nowakowskiego "Zaproszenie". To ryzykowne połączenie - przy czym cały spektakl trwa 45 minut - okazuje się pomysłem interesującym. Wbrew odmiennościom stylistycznym, wbrew oczywistym różnicom w czasie i okolicznościom powstania obu tekstów - pojawia się w nich, jak się okazuje, zbliżony obraz buty i pokory, roszczeń i uniżoności, demonstrowanych przez Polaków, kiedy znajdą się poza krajem. Zestawienie, z pozoru zaskakujące, okazuje się całkiem uzasadnione. Mokrowiecki - autor pomysłu, reżyser i wykonawca - skupił się przede wszystkim na prostym podaniu tekstu. Oszczędny w mimice i geście, w "Trans-Atlantyku" umiejętnie posłużył się różnicowaniem sposobu wkładania marynarki punktującym kolejne sytuacje, a w "Zaproszeniu" brawurowo rozegrał finałową zmianę nastroju bohatera. Warto przypomnieć, że w latach o