"Wziąć postać znaną a wielką, znaleźć okryty tajemnicą, ciemny moment w jej biografii, dodać szczyptę metafizyki, zaprawić ostrym erotyzmem i perwersją, udekorować dowcipami (nie muszą być świeże). Uwaga! Podawać wyłącznie w gwiazdorskiej obsadzie". Wedle tej receptury powstały ostatnio co najmniej trzy niezbyt wyszukane dania dramaturgiczne serwowane przez polskie garkuchnie teatralne: "Semiramida" Macieja Wojtyszki (Teatr Współczesny w Warszawie), "Mistrz" Krzysztofa Rutkowskiego (Teatr TV) i najświeższe "dzieło" gatunku - "Ewa Hitler pali camele" Jacka {#os#7277}Koprowicza{/#}. SPOŚRÓD tych sensacyjnych dramatów historycznych sztuka Koprowicza jest chyba najbardziej niewybitna, żeby nie powiedzieć fatalna. Autor, wykazując się znawstwem historii i kinematografii niemieckiej, postanawia nieco pofantazjować na temat berlińskiego bunkra ze szczególnym uwzględnieniem sypialni Fuhrera. W tym celu używa zabiegu przesu
Tytuł oryginalny
Dwa (mgliste) portrety z Hitlerem w tle
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wybrzeża Nr 114