TYLE już napisano o najnowszej sztuce Arthura Millera "Po upadku", że właściwie przed obecną premierą w Dramatycznym wszystko już niemal było znane. Łącznie i przede wszystkim z mnóstwem ploteczek i sensacyjek, które szczelnie otoczyły sztukę i z: miejsca połączyły ją z głośnym małżeństwem Millera z Marylin Monroe, z nie mniej później głośnym ich rozwodem i najbardziej wreszcie głośnym samobójstwem sławnej MM. Owe sensacyjki kazałyby więc traktować "Pu upadku" jako swego rodzaju zaproszenie do prywatnego mieszkania Millera. I zresztą, prawdę mówiąc - cokolwiek autor zaprzeczająco na ten temat wypowiada - jakoś wiele rzeczy w tej sztuce pokrywa się z faktami z ostatniego okresu jego życia. Chce się więc mimo woli pytać, czy pieśniarka kabaretowa Maggie nie jest czasami Marylin Monroe, a sceniczny prawnik Quentin - samym Millerem... Chce się też dodać, że Miller, podobnie trochę jak Quentin, przypłacił swe małżeńst
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Mazowiecka nr 55