"Wojna i pokój" jest operą nadzwyczajną, sumą niezwykłych dokonań kultury rosyjskiej. Niebywałe są w niej jakości artystyczne, łączące nazwiska Tołstoja i Prokofiewa, do których znakomicie przystaje nazwisko Gergiewa - mówi dyrektor Teatru Wielkiego - Opery Narodowej, Waldemar Dąbrowski
We wtorek i w środę w warszawskim Teatrze Wielkim - Operze Narodowej wystąpi Teatr Maryjski z Sankt Petersburga. Najsłynniejszy teatr rosyjski przywozi operę "Wojna i pokój". Biletów na jedynie dwa spektakle nie ma już od czerwca ub.r. O niezwykłym artystycznym i historycznym wydarzeniu, o najbardziej pożądanym dyrygencie świata Walerym Gergiewie (59 l.) opowiada Waldemar Dąbrowski (61 l.), dyrektor Teatru Wielkiego - Opery Narodowej i przyjaciel Gergiewa. "SE": - W Internecie są ogłoszenia: "Kupię bilet na "Wojnę i pokój", ale takiego, że ktoś chce sprzedać bilet, ze świecą szukać. Dlaczego więc tylko dwa spektakle?! Waldemar Dąbrowski: - Aż dwa! A właściwie trzy, bo jest jeszcze próba generalna, którą, co nie zawsze czynimy, udostępniliśmy widzom... To skomplikowane przedsięwzięcie, organizacyjnie i technicznie, występuje kilkuset artystów. Także niezwykle kosztowne, bez wsparcia sponsorów z budżetu opery nie wystarczyłoby pieniędzy.