Kiedy patrzyłem na ten "Domek" Rittnera, wystawiony przez Teatr Polski ZASP, zamyśliłem się przez chwilę nad tym, jak niewielu jest pisarzy dwujęzycznych. Przybyszewski, którego wiersze brzmią piękniej po niemiecku niż po polsku, amerykańsko-francuski Julien Green, a z osobistych znajomych Jerzy Pietrkiewicz. Tadeusz Rittner pisał swoje sztuki, powieści i nowele przeważnie w dwóch wersjach; niemieckiej - chciałoby się powiedzieć austriackiej - i polskiej. I kto wie, czy nie w tej konieczności trafienia do wyobraźni dwóch różnych grup odbiorców nie należy szukać sprawności jego dialogu. Bo to trzeba zaraz na początku powiedzieć: największym walorem sztuki "W małym domku", opartej na prostym, prawie banalnym koncepcie, są doskonale skrojone dla potrzeb sceny dialogi. Duszna atmosfera małego miasta, XIX-wieczna hipokryzja, kompleksy i urazy - to wszystko już było, jest i będzie. Ale Rittner ma wyjątkowy dar operowania skrótem, kiedy
Tytuł oryginalny
Duży dramat w małym domku
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości (Londyn)