Ta opera powinna jeździć po świecie z wystawą obrazów i to byłaby
najlepsza promocją polskiej kultury - mówi autorka libretta operowego i reżyserka "Olga Bo", Duśka Markowska-Resich.
Od czego pochodzi imię Duśka? - Od Duszki. Tak mówiła do mnie babcia. A we Francji, gdzie długo mieszkałam i studiowałam reżyserię, zamiast Duszka wymawiano Duśka lub Duska. Imienia Danuta w ogóle nie potrafiliby poprawnie wypowiedzieć, więc zostało Duśka. To bardzo dobrze się sprawdza we wszystkich sytuacjach zawodowych. Nie trzeba nawet dodawać nazwiska, od razu wiadomo, o kogo chodzi. A jak mówiono we Francji do Olgi Boznańskiej? - Olga, z akcentem na a, bo tak mają Francuzi. A jeszcze bardziej elegancko mówiono Olga de Boznańska, też z akcentem na ostatnią głoskę, a de podkreślało jej szlacheckie pochodzenie. To sytuowało ją piętro wyżej, jako artystkę, która miała ojca Polaka i matkę Francuzkę. I to było powodem pani zainteresowania postacią Boznańskiej? - Sprawił to raczej przypadek. W 2011 r. udzielałam wywiadu przy okazji premiery mojej sztuki o Stanisławie Auguście Poniatowskim w Teatrze Polskiego Radia. Dziennikarka zapytała m