Sztuka Durrenmatta o umieraniu przywróciła życie dwom głównym postaciom spektaklu - autorowi i reżyserowi. Obydwaj mieli, można powiedzieć, swoje siedem lat chudych, chudych w zestawieniu z wydarzeniem "Wizyty starszej pani". Żadna z następnych "wizyt" Durrenmatta nie wywołała takiego wrażenia, jak tamta, pierwsza. Rene pozostał wierny autorowi, wystawiał jego dzieła lepsze i gorsze, na miarę ich możliwości. Eksplozji - jak w przypadku z "Wizytą" - nie było. O "Meteorze" mówiło się od dawna niedobrze. Nie wydrukował go także "Dialog", tak wierny szwajcarskiemu pisarzowi. Nawet po premierze czytało się tu i ówdzie o "płaskości" i "płytkości" utworu. Jeden z kolegów krytyków zawiadomił mnie telefonicznie, że czuje się umierający i że "Meteor" jest pusty jak balon: same znane prawdy. Z rozmowy wyszło, że to właśnie "Meteor" doprowadził go do tak katastroficznej autodiagnozy. Czyli, że ani ze sztuką, ani z kolegą nie
Tytuł oryginalny
Durrenmatta kłopoty z życiem i śmiercią
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 2