"Wizyta starszej pani" w reż. Jacka Bunscha w Teatrze Miejskim w Gdyni. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
Można się dziwić, dlaczego Jacek Bunsch sięgając po "Wizytę starszej pani" wystawił ją w teatrze, a nie na dworcu. Dlaczego Klarze Zachanassian nie nadał wyglądu np. Marilyn Mansona, dwóm okaleczonym krzywoprzysiężcom Kobiemu i Lobiemu nie kazał paradować jedynie w stringach, a mężom głównej bohaterki nie nadał cech przedstawicieli trzeciej płci. To przecież byłoby trendy. Widocznie Bunsch, przedstawiciel średniego pokolenia twórców uznał, że wystawiając najsławniejszy dramat Dürrenmatta warto zaufać autorowi, uwierzyć w wyobraźnię widza, a przede wszystkim - magię teatru. "Wizyta starszej pani" nabrała dziś niepokojąco aktualnych znaczeń. Ten właśnie utwór, jak rzadko który, ukazuje z całą mocą mechanizmy samozakłamania, skrywane za fasadą wzniosłych frazesów. Główna bohaterka, Klara Zachanassian jest przekonana, że w dzisiejszym świecie wszystko jest kwestią ceny. I wszystko wskazuje na to, że ma rację. Zabójstwo w imię