"Obława" w reż. Jana Nowary w Teatrze Dramatycznym w Białymstoku. Pisze Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.
Nie jakiejś wyimaginowanej, tylko rzeczywistej, jaka miała w lipcu 1945 roku. Od tej pory po 592 mieszkańcach Augustowszczyzny ślad zaginął. Nie zostali pochowani, nie wiadomo, gdzie spoczywają ich ciała. Zatem białostocki spektakl "Obława" w reżyserii Jana Nowary ma być ich symbolicznym pochówkiem, pożegnaniem. Ale też głęboko pod skórę wbitą zadrą, by o masowym ludobójstwie nie zapomnieć. Reżyser chcąc odejść od formuły teatru dokumentalnego postanowił wykorzystać tekst mickiewiczowskich "Dziadów". Kiedy na scenie pojawia się kilkanaście osób, wypowiadających pamiętne "ciemno wszędzie, głucho wszędzie" rozpoczyna się obrzęd. Pojawiają się postaci leśnych, cywilów, są żołnierze LWP i enkawudziści oraz szef sowieckiego kontrwywiadu Wiktor Abakumow. To dzięki jego meldunkowi historycy szacują liczbę ofiar na 592 osoby. Kto historię obławy augustowskiej zna, ten bez problemu połączy fakty, ba, wyłapie nawet nazwisko niesławnego