XII Festiwal Szekspirowski w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Dobry keks poznaje się nie po cieście, tylko po bakaliach. Tak samo jest z dobrym teatralnym festiwalem. Na każdym pojawić się musi ileś spektakli umiarkowanie udanych, ale smak nadają imprezie wydarzenia. A tych na XII Festiwalu Szekspirowskim, zakończonym w sobotę, było co najmniej cztery. Dla mnie największym okazała się "Miarka za miarkę" rumuńskiego Teatru Narodowego z Craiovej. Silviu Purcarete, reżyser, ma już stałą wejściówkę na gdański festiwalu. Jego "Miarka za miarkę" rozgrywa się w przemyślnym, ruchomym labiryncie ścian. Mieszkającym w tym labiryncie Minotaurem jest książę Vincentio (Ilie Gheorghe), władca, który eksperymentuje z ludźmi jak z hodowlanymi królikami, z jednakową swobodą wydając wyroki śmierci i nakazując ślub z porzuconą kobietą. Tu nie ma dobra i zła, jest tylko kaprys władcy. Ten przejmujący spektakl przypominał mi czasem o książce Montefiorego "Stalin. Dwór czerwonego cara". Historycznego tła m