Klasyczny tekst Maksima Gorkiego na deskach Teatru Narodowego brzmi niezwykle aktualnie. Trudno pozbyć się wrażenia, że diagnozuje sytuację społeczno-polityczną w Polsce, do której w pewnym stopniu doprowadziły elity gospodarcze i polityczne. Pochłonięte czerpaniem zysków wynikających z pozycji i przywilejów, straciły z pola widzenia tych gorzej uposażonych - o "Letnikach" w reż. Macieja Prusa pisze Marta Żelazowska z Nowej Siły Krytycznej.
"Letnicy" powstali w 1904 roku, a więc rok przed rewolucją, ale nastroje związane z przewrotem były już wyczuwalne. Autor krytykuje nie tyle ówczesne realia, co ludzi, którzy bez sprzeciwu się na nie zgadzają. Bohaterami dramatu są wypoczywający poza miastem przedstawiciele prestiżowych zawodów: lekarze, prawnicy, inżynierowie, literaci. To, jak o sobie mówią, "ludzie kulturalni" - wykształceni, oczytani inteligenci. Wprawdzie mają świadomość problemów społecznych, zdają się gotowi na przeciwstawienie się niezadowalającemu stanowi rzeczy, wciąż o tym mówią, analizują sytuację, ale działanie uniemożliwia im wszechogarniająca niemoc, przedziwny marazm. A może to lęk przed utratą "dobrego życia"? Wszak, jak twierdzi Susłow, człowiek przede wszystkim chce jeść, pić, posiadać kobietę - innymi słowy korzystać z życia, jak turysta na wakacjach. Nie bez przyczyny mówią więc o sobie, że są "letnikami w swoim własnym kraju". Nie czują zwi�