"Król Edyp" w reż. Gustawa Holoubka Teatru Ateneum z Warszawy w PWST w Krakowie. Pisze Magda Huzarska w Gazecie Krakowskiej.
Scena jest ciemna i pusta, żadnej scenografii, żadnych rekwizytów. Spowici w czarną materię aktorzy zostali pozostawieni sami sobie i słowom tragedii Sofoklesa, która od tysięcy lat niosła przerażenie i oczyszczenie. Słowa podawane przez wybitnych aktorów wibrują, rozbrzmiewają w scenicznej przestrzeni, stając się muzyką. Klasyczny teatr, w którym najważniejszy jest aktor i to, co ma do powiedzenia. Takich przedstawień, jakie przygotował Gustaw Holoubek na swoje osiemdziesiąte urodziny, już się nie robi. A szkoda, bo publiczność, tłumnie wypełniająca nawet schody widowni PWST, przez półtorej godziny siedziała w pełnym skupieniu i napięciu, które rzadko da się osiągnąć fajerwerkami proponowanymi przez modne teatralne konwencje. Najważniejszy jest tu Edyp. Piotr Fronczewski od początku, kiedy jeszcze mamy do czynienia z dramatem władzy, zmaga się ze swoim głosem, raz trafiając w fałszywą, to znowu w boleśnie prawdziwą nutę. Jest porywcz