Sztandarowa polska opera zeszła z afisza stołecznej sceny trzy lata temu w atmosferze skandalu. Inscenizacja Andrzeja Żuławskiego wzburzyła muzykologów, krytyków, publiczność, a nawet spadkobierców kompozytora, którzy wystosowali list otwarty, aby zaprotestować przeciwko skrótom w partyturze (prawie 40 procent!) i surrealistycznym pomysłom reżysera. Żuławski potraktował "Straszny dwór" jako wdzięczny materiał do wyszydzenia staropolszczyzny i "narodowej Cepelii", ale zabrakło mu intelektualnej dyscypliny, a trochę i umiejętności, by te ambitne zamiary zrealizować. Spektakl wycofano po zaledwie piętnastu przedstawieniach. Nową inscenizację przygotował Mikołaj Grabowski, który wystawiał już sztuki inspirowane literaturą z czasów "złotej wolności" ("Opis obyczajów", "Pamiątki Soplicy"). Z góry jednak dał do zrozumienia, że tym razem rozprawy z sarmatyzmem nie będzie. - Myślę, że nie ma sensu uciekać od współczesnych treśc
Tytuł oryginalny
Drugi po Chopinie
Źródło:
Materiał nadesłany
Nowe Państwo nr 8