Porwały moją wyobraźnię obrazy bohaterów Francji: Raymondy Dien i Henri Martina - wyznaje Gruszczyński. Niewątpliwie, dzieje tych i tysięcy innych, bezimiennych bohaterów walki o pokój stanowiły punkt wyjścia dla akcji dramatycznej "Pociągu do Marsylii". Rzecz dzieje się zatem w środowisku francuskich kolejarzy: Marcel Ledoux, stary maszynista przeniesiony właśnie na emeryturę, nie przeczuwa nawet burzy, jaka zakłóci pierwszy dzień jego oficjalnej starości. Nie chodzi tu zresztą tylko o niego. Z miasteczka ma odejść do Marsylii pociąg, wiozący żołnierzy kolonialnego korpusu ekspedycyjnego, a prowadzony przez zięcia starego Ledoux - Andre Martina. Jednak Andre nie należy, do tych maszynistów, którym jest obojętne, co im "przyczepią do lokomotywy - wagon z mąką, czy z wojskiem..." Odmawia. Tymczasem w miasteczku narasta bunt. Władze postanawiają przyspieszyć odjazd pociągu. Ale żaden maszynista nie chce jechać - Andre był
Tytuł oryginalny
Druga sztuka Gruszczyńskiego
Źródło:
Materiał nadesłany
Nowa Kultura nr 5