EN

1.12.1986 Wersja do druku

Druga "Smierc Komandora"

Wrocławskiej prapremiery nie widziałem. Z oczywistych powo­dów nie mogę więc czynić po­równań między Śmiercią Ko­mandora w warszawskim Tea­trze Dramatycznym i tamtym przedstawieniem, reżyserowa­nym przez Eugeniusza Korina. Dla porządku przypominam, że nie zebrało ono zbyt wielu po­chwał. Nadmiar efektów scenicznych zagłuszył sens i ogólną wymowę tekstu. Korin, pisano, dał się po­nieść swemu temperamentowi inscenizatorskiemu i nie w pełni zapanował nad formą widowiska. Akcja stała się nieczytelna, za­warte, w dramacie odniesienia polityczne i historyczne (Włochy Mussoliniego) oraz ważne alu­zje literackie i muzyczne (topos Don Juana, w szczególności zaś Mozartowski Don Gionanni) stra­ciły wyrazistość. Pomysł na klamrę spektaklu - rozgrywanie zdarzeń na planie zdjęciowym filmu kręconego na oczach wi­dzów - zamiast uporządkować, skomplikował dodatkowo wielo­warstwową strukturę sztuki. Opinie nie były zresztą jedno­myślne (p

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 12

Autor:

Paweł Konic

Data:

01.12.1986

Realizacje repertuarowe