W "żużlowym" spektaklu Jana Klaty najbardziej doskwiera brak najważniejszego - emocji. Mam znajomego, rodowitego wrocławianina, który od lat nie opuścił zawodów tamtejszego klubu. Przychodzi sezon żużlowy, a on już czeka w gotowości. Klub zmieniał nazwy, on wciąż na trybunach. Nasze rozmowy zawsze zahaczają o żużel, chociaż są dość specyficzne. On się śmieje, gdy mówię mu o piłce, i tylko czeka, żeby przejść do swojego tematu. Wtedy ja robię wielkie oczy. Jednak dzięki niemu przekonałem się, że dla wielu żużel to więcej niż rozrywka. To niemal religia. Tacy byliby może i dobrymi widzami "Szwoleżerów" w bydgoskim Polskim, mam jednak niejasne wrażenie, że prawdziwy fan czarnego sportu widowisko Jana Klaty wyśmieje. Choćby dlatego, że o tym wszystkim, o czym się mówi ze sceny, wie doskonale, a na domiar złego w uszy zakłują go spiętrzone w sztuce Artura Pałygi banały. Choćby ów otwierający spektakl: lista żu�
Tytuł oryginalny
Druga liga
Źródło:
Materiał nadesłany
Przekrój nr 32