JEDEN ZE ZNAKOMITYCH GOŚCI premiery "Wieczoru Trzech Króli" w Teatrze Współczesnym powiedział podobno po spektaklu dziękując za świetny wieczór: nareszcie obejrzałem przedstawienie w wolnym kraju. Lekko zaskoczonym gospodarzom wyjaśnił po chwili: no bo już niczego nie trzeba temu Szekspirowi dopisywać. No tak, przez lata przecież wpisywano stradforczykowi do dramatów rozmaite dziwne treści aktualno-polityczne; nie stronili od tego i najwybitniejsi. Był "Hamlet po XX Zjeździe", była para kozako-ubeków Orientades i Orientides w "Śnie nocy letniej", był "Hamlet" w wojskowych mundurach, kiedy to szekspirowskie państwo duńskie znalazło się pod stanem wojennym; "Fortynbras" Janusza Głowackiego też z tych praktyk wyrasta. A jednocześnie poddawany takim odmładzającym zabiegom "prawdziwy" Szekspir jakby starzał się tym gwałtowniej: kostniał jego dowcip, sztywniała liryka. Pozornie, rzecz jasna - w rzeczywistości to teatr coraz rzadziej potrafił się do mi
Tytuł oryginalny
Drogi do Ilirii
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 9