EN

21.02.2010 Wersja do druku

Droga ku Simone

Obecne od lat w teatrze Lupy pytania o istnienie Boga, sens śmierci, tajemnicę miłości, tutaj - wyrażone wprost, słowami rozważań filozofki, improwizacji aktorskich i rozważań samego reżysera - brzmią dziwnie, obco i sztucznie.

Simone Weil fascynował teatr - może dlatego, że w najczystszej postaci wyraża się w nim paradoks, który dostrzegała, obserwując lu­dzi wokół: "to, co robi wrażenie prawdy, jest prawie na pewno fałszywe, a to co jest prawdziwe, prawie na pewno robi wrażenie fałszu" Weilowski i Diderotowski zarazem pa­radoks dal niestety o sobie znać w przypadku "Ciała Simone" - drugiej części tryptyku "Per­sona" w reżyserii Krystiana Lupy. Spektaklu ważnego, niezmiernie odważnego w zamyśle, dotykającego najbardziej złożonej problema­tyki, w wielu aspektach udanego - a jednak skazanego na niedopełnienie, przynoszącego rozczarowanie odbiorcy oczekującemu zbyt wiele. Jeżeli głębiej zastanowić się, w czym tkwi problem, to wydaje się, że właśnie w samym zamyśle - nie taktyce reżyserskiej czy aktorach. Już "Marilyn" była przedsięwzięciem przekra­czającym granice teatru; Lupa wydawał się używać scenicznej przestrzeni i szczątków tea­tralnej formy jako alc

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny nr 8

Autor:

Anna R. Burzyńska

Data:

21.02.2010

Realizacje repertuarowe