SPEŁNIŁA się miara rozczarowań i oto Gubernator stoi nad własnym grobem, który tylko przez przypadek jest grobem tamtego człowieka. Całkowicie opuszczony, zupełnie sam, wyzwolony z rygorów stanowiska, wolny od złudzeń rodziny, pogardzany i pogardzający, rozmyśla zapewne nad sensem własnej epopei, która skurczyła się nagle do tego czworokąta ziemi i wieńców położonych z obowiązku. Kto wie - może rozmyśla nad sensem życia? Paradoksem władzy? W ręku trzyma czerwoną różę przyniesioną "przeciw tamtym, wspaniałym wieńcom" przez świadomą i nieświadomą rzeczy uczennicę. Jeszcze chwila i kwiat Gubernatora, jedyny kwiat, nie skażony normami protokołu, łagodnym łukiem spada na grób Rewolucjonisty. Jest sam. Odeszła już rodzina, odszedł Ojciec Anastazy, wcześniej jeszcze Łukasz i Grabarz wymienili swoje uwagi i zagubili się w czeluściach kulis i oto sceniczna samotność Gubernatora staje się symbolem, urasta do rangi metafory. Dramat zamyka si
Tytuł oryginalny
Droga Gubernatora
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 16