"Kordian" w reż. Pawła Passiniego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Życiu Warszawy.
Paweł Passini spróbował "Kordiana" wyreżyserować, a aktorzy Teatru Polskiego w nim zagrać. Pokazali raczej wprawkę niż premierę. Reżyserowi Passiniemu wydawało się, że znalazł klucz do "Kordiana". Ujrzał w nim pretekst do gry formą, wielokrotnie przywoływał Gombrowicza. Tłumaczył, że bohater Słowackiego jest jak Henryk ze "Ślubu", który sam tworzy rzeczywistość, nadaje jej nowe kształty. Kordian (Tomasz Borkowski) miał czynić to samo. Sprawdzać granice słów, badać, gdzie jest fałsz, a gdzie prawda. W ten sposób - dowodził Passini - można określić dzisiejsze możliwości interpretacyjne romantycznego dramatu. Po przedstawieniu w Teatrze Polskim wciąż wierzę w możliwości "Kordiana", za to mam kłopot z reżyserem. Bo to wszystko już widziałem. Jego próba "Kordiana" wpisuje się w modny jakiś czas temu na polskich scenach nurt dekonstrukcji klasycznych tekstów. Działanie to karkołomne, tylko dla największych. Passini w starciu z "K