Sztuka F. Morrisa "Drewniany talerz", zaprezentowana w ub. poniedziałek w reż. J. Bratkowskiego, nikogo nie mogła pozostawić obojętnym, bulwersowała, skłaniała do przemyśleń i prowokowała do ostrych chyba dyskusji. Działo się tak dlatego, że w bardzo prostej formie stawia ona przed widzem problem o ogromnej doniosłości. I tkwi w niej olbrzymi ładunek humanitaryzmu. Jest to przy tym sztuka bardzo współczesna, rozpatrująca bolesną sprawę starości nie w tzw. odwiecznych kategoriach bytu ludzkiego, lecz w konkretnych, typowych i dla nas sytuacjach życiowych. Kreacja Kazimierza Opalińskiego znowu pozostanie nam na długo w pamięci, jak ta, którą stworzył on w "Dekrecie" Skowrońskiego. Bardzo dobre role w "Drewnianym talerzu" zagrali, również Henryk Borowski oraz Krzysztof Chamiec, zresztą zespół wykonawców nie miał żadnych słabych punktów. Myślę, że niezależnie od walorów artystycznych, sztuka ta niesie w sobie tak kapitalne wartości społecz
Tytuł oryginalny
"Drewniany talerz"
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki nr 26