"Piszczyk" Jana Czaplińskiego i Piotra Rowickiego w reż. Piotra Ratajczaka w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Adrianna Prodeus, członek Komisji Artystycznej XX Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Nie trzeba koniecznie być byłym powstańcem, żeby czuć się ofiarą gloryfikacji narodowego tragizmu. Klęska romantycznej powinności przechodzi na kolejne pokolenia, także dzisiejszych trzydziestolatków. Śledząc dyskusje o polskiej polityce historycznej można ulec wrażeniu, że tradycja wychowania w duchu bohaterskim nigdy się u nas nie skończy i chyba tylko żart, pusta w środku zabawka, która wydaje dźwięk, gdy na nią nadepnąć, może wreszcie rozbroić tę nadętą narrację. W takim duchu pół wieku temu powstawał "Piszczek", a w końcu Piszczyk, bohater powieściowego tryptyku Jerzego Stefana Stawińskiego ("Sześć wcieleń Jana Piszczyka", "Smutnych losów Jana Piszczyka ciąg dalszy", "Niekłamane oblicze Jana Piszczyka"). I tak powstaje dziś "Piszczyk" w Teatrze Polskim w Poznaniu. Nie przypadkiem to nazwisko, pochodzące od dziecięcej gumowej piszczałki, stało się symbolem patriotycznej autoironii wcielonej w człowieka-pomyłkę, człowieka-katastr