Od lat zamiast starać się zrozumieć rzeczywistość wokół siebie, dokonujemy zabiegów upodobnienia, postkolonialnej mimikry, tworząc tylko wydmuszkę przypominającą prawdziwy kształt - w felietonie dla e-teatru pisze Paweł Wodziński.
W związku z nowelizacją ustawy o działalności kulturalnej zabierało już głos wiele osób. Zwracano uwagę przede wszystkim na zmianę statusu aktorów, ja chciałbym zwrócić uwagę na ustawowy zapis, który świetnie charakteryzuje logikę zmian dokonywanych w polskiej kulturze od lat. "Organizator przed powołaniem dyrektora zawiera z nim odrębną umowę w formie pisemnej, w której strony określają warunki organizacyjno-finansowe działalności instytucji kultury oraz program jej działania. Odmowa zawarcia umowy przez kandydata na stanowisko dyrektora powoduje jego niepowołanie na to stanowisko". Na pierwszy rzut oka wszystko wygląda dobrze. Organizator, czyli zarząd miasta lub województwa, określa uczciwie, jakie sumy będzie przeznaczał na finansowanie teatru, dyrektor równie uczciwie podaje, jakiego programu artystycznego można się spodziewać, po czym obydwie strony podpisują stosowne porozumienie. Gdy przyjrzymy się wnikliwiej, okaże się, że jest