EN

18.11.1996 Wersja do druku

Drastyczny bibelot

WSZYSTKO się w dzisiejszych czasach wymieszało. Dobro, zło, serio, buffo... Pierrot, Arlekin i Kolombina już nie bawią. Starość nie rozumie młodości. Młodości starość nie obcho­dzi. Jednoaktówka "Kram Karoliny" Michela de Ghelderode'a wyrasta trochę z nostalgii, a równocześnie wiele w niej współczesnego okrucieństwa. Niby wszystko wydarza się lekko, na­wet zabawnie, a w gruncie rzeczy wszystko jest koślawe i okrutne. Spektakl w Piwnicy przy ulicy Sła­wkowskiej toczy się w dziwnej, post­modernistycznej scenerii. Krzycząco niebieskie wykładziny i obicia. Na nich porozstawiane lampy w fantazyj­nych "kwiatowych" osłonach. Gdy wi­dzowie wchodzą na salę, jest już w niej trójka aktorów, bardzo dekoracyjnie ubrana. Siedzą przy ścianie, a naprze­ciw nich ustawiony jest karabin ma­szynowy. To manekiny, ale egzystujące na pograniczu światów. Są w nich iskry życia i pożądania. Zaś niebieskie wnę­trze to po prostu jarmarczna strzelnica: "Tutaj

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Drastyczny bibelot

Źródło:

Materiał nadesłany

Echo Krakowa nr 225

Autor:

Tadeusz Kornaś

Data:

18.11.1996

Realizacje repertuarowe