- Trzy ostatnie premiery opowiadają brutalnym językiem o brutalnym świecie. - Odnoszą się do elementarnych potrzeb: miłości, wolności, przynależności - twierdzi Waldemar Zawodziński, dyrektor artystyczny łódzkiego Teatru im. Jaracza w rozmowie z Michałem Lenarcińskim.
Leszek Karczewski: "Made in China", "Blask życia" [na zdjęciu] i "Klaustrofobia" - pokazują przemoc i zdegenerowanych bohaterów. Czy to nowa tendencja repertuarowa sceny? Waldemar Zawodziński: Na afiszu Teatru Jaracza są 32 sztuki; trzy ostatnie premiery nie mogą decydować o repertuarze. Zawsze sięgaliśmy po sztuki współczesne; zbieg okoliczności sprawił, że ułożyły się jedna po drugiej. "Sprawcy" z ubiegłego sezony, sztuka o pedofilii, miała wyraźną intencję... - ...Aby odsłonić najboleśniejszy, dotąd utajony temat życia społecznego. Podobnych tez trudno szukać w ostatnich propozycjach Jaracza. - "Made in China" chwyta temat przemocy w osobliwym momencie: gangsterzy są jeszcze chłopcami podszyci, ale już na drodze do zwyrodnienia. Widzimy, jak tworzy się struktura przestępcza, choć na razie więcej w niej wystylizowania i negatywnych mód niż patologii. Mark O'Rowe pokazuje, że przynależność do grupy to antidotum na zagubieni