W ciągu ostatnich kilku miesięcy Teatr Dramatyczny miasta stołecznego Warszawy gościł na naszych łamach trzy razy. W marcu zamieściliśmy rozmowę z dyrektorem Zapasiewiczem, potem z młodymi aktorami, którzy w sali wystawowej teatru zaprezentowali "Ptaki" Arystofanesa, a teraz kilka uwag o zakończonym sezonie.
Powodów dla zainteresowania się tym teatrem może być aż kilka, ale tak naprawdę wystarcza jeden - chęć obejrzenia tego, co jest grane. Właśnie minął pierwszy sezon "Dramatycznego" pod nowym kierownictwem i na pewno trzeba powiedzieć, że był to sezon pracowity, odmierzony ośmioma premierami. Gra się tutaj na trzech scenach jednocześnie i czasami jest tak, że wychodząc z jednego przedstawienia można jeszcze zahaczyć o drugie. Występują aktorzy znani, cenieni i tacy, których trzeba dopiero publiczności pokazać. Podobnie z kadrą reżyserską i scenograficzną. Przyglądanie się temu, co dzieje się w "Dramatycznym" równoznaczne jest z obserwacją procesu powstawania zespołu. Dyrektor Zapasiewicz postawił na stworzenie, zbudowanie tego, co wydaje się już dzisiaj w środowisku teatralnym prawie niemożliwe, to znaczy na stworzenie ansamblu zawodowców, którzy byliby w stanie podjąć nie tylko ważkie artystyczne zbiorowe działa�