Tadeusz Różewicz rzadko gościł na afiszach teatrów w Wielkopolsce. Ostatni raz po jego dramat sięgnął Marek Fiedor. W 2007 roku zrealizował w Teatrze Polskim sztukę "Wyszedł z domu" - pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
Przed premierą Marek Fiedor w wywiadzie udzielonym "Głosowi" mówił o swoim przedstawieniu: - W pierwszym oglądzie jest on parodią, tzw. dramatu rodzinnego. Kryzys rodziny opisany został tu dość ironicznie i groteskowo - główny bohater uświadomiwszy sobie pewnego dnia jak żyje - "wychodzi z domu". Ale to, co jest domem, nabiera w sztuce różnych znaczeń. Przede wszystkim domem jest sam człowiek. Wyszedł z domu znaczy tyleż, co wyjść z siebie, opuścić nagle własną egzystencję, własną tożsamość, uświadomić sobie, jaka ona właściwie jest. "Wyjść z domu" znaczy zadać sobie pytanie: kim tak naprawdę jestem i z przerażeniem skonstatować, że właściwie nikim, człowiekiem pozbawionym właściwości. I w dalszej kolejności zastanowić się, co z tym fantem zrobić. Różewicz bardzo głęboko i mądrze rozumie kondycję człowieka. Składają się na nią wszystkie aspekty naszego życia. Mówi o czynniku społeczno-socjologicznym, który kształtuj