"Salome" Richarda Straussa w reż. Mariusza Trelińskiego w Teatrze Wielkim-Operze Narodowej. Pisze Dorota Szwarcman w Polityce.
Scenę tańca Salome zastępują tu wspomnienia z traumatycznego dzieciństwa. Interpretacji reżysera oraz dramaturga Piotra Gruszczyńskiego bohaterka opery Richarda Straussa, opartej na sztuce Oscara Wilde'a, była w przeszłości ofiarą pedofilii i stąd jej, nazwijmy to tak, niestandardowe zachowania. Całość stosunków rodzinnych Heroda, Herodiady i Salome (jej córki, a jego bratanicy i zarazem pasierbicy) uległa totalnemu rozkładowi: konflikty i agresja to ich podstawa. A mimo to żądanie Salome, by w zamian za taniec (którego zresztą w spektaklu nie widzimy, zamiast niego mamy pokaz kilku scenek z traumatycznego dzieciństwa bohaterki) otrzymać głowę Jochanaana, proroka, który ją brutalnie odrzucił, sprawia, że Herod jakby budzi się z zamroczenia i nabiera odrazy do morderczyni. Rozkazem jej zabicia przecina dramat niespełnienia przeżywany przez osobę, która przywykła dostawać wszystko, czego chciała, ale tym razem przeliczyła się ze swymi pragnien