Miejscem dramatu jest wnętrze katedry. A jego finał rozgrywa się na stopniach ołtarza. Milczącymi świadkami zbrodni w Bożym domu jesteśmy my wszyscy - widzowie i wierni Kościoła, zawsze przecież stojący po stronie słabszego, uciśnionego, pokrzywdzonego, sprawiedliwego. Umiejący też odróżnić dobro od zła. Cóż z tego, skoro nie potrafimy nic ucz ynić, skoro poddajemy się niemocy. Jesteśmy więc tak samo winni męczeńskiej śmierci niewinnego człowieka, który ginie oto na ołtarzu, gdyż pozostał wierny sobie, ludzkiej godności i Bogu. Nie pozostaniemy jednak w spokoju, który tłumi bunt albo świadomość współwiny, usłyszymy bowiem oskarżenie wygłoszone z katedralnej ambony. Zrobią to sami mordercy, których miecze przed chwilą ugodziły ofiarę. Oczywiście, będzie to rodzaj demagogicznej motywacji - dokonanej właśnie na oczach nas wszystkich - zbrodni. Ale czy zwolni nas to od odpowiedzialności?
Tytuł oryginalny
Dramat postawy i odpowiedzialności
Źródło:
Materiał nadesłany
Za i przeciw Nr 13