"Paranoiczny świat amerykańskiego Południa, pełen znerwicowanych kobiet i brutalnych mężczyzn, przypomni wielka retrospektywa twórczości Tennessee Williamsa w Waszyngtonie.
Wiele lat temu, podczas przyjęcia w jednym z apartamentów na Manhattanie, aktorka Rosemary Harris natknęła się na mężczyznę, który siedział samotnie przed telewizorem i zanosił się śmiechem. Nadawano właśnie "Szklaną menażerię". W postać głównej bohaterki, demonicznej Amandy Wingfield, wcieliła się Shirley Booth. A mężczyzną siedzącym przed telewizorem był pisarz, który powołał Amandę do życia - Tennessee Williams. Urzeczona i rozbawiona Rosemary Harris powoli weszła do pokoju, stanęła za plecami Williamsa i patrzyła, jak pisarz ogląda swoją własną sztukę. Był on najwyraźniej zachwycony grą Shirley Booth: za każdym razem, gdy zrobiła coś, co mu się wyjątkowo podobało, wybuchał gromkim śmiechem i wypowiadał słowa, które pani Harris zachowała w pamięci przez prawie 40 lat. - Stara wiedźma - powtarzał. - Stara wiedźma! - Widział w niej swoją matkę - twierdzi Rosemary Harris. Ta anegdota, którą aktorka opowiedziała nieda