"Dymitr Samozwaniec" w reż. Piotra Salszy w Teatrze Korez w Katowicach i Teatrze Ludowym w Krakowie. Pisze Regina Gowarzewska-Griessgraber w Dzienniku Zachodnim.
Teraz czekam już tylko na kameralną wersję "Wesela" w katowickim Teatrze Korez. Na razie w niedzielę zobaczyłam 23 bohaterów granych przez... siedmiu aktorów. Premiera "Dymitra Samozwańca" jest efektem współpracy Koreza z krakowskim Teatrem Ludowym. Fryderyk Schiller nie ukończył swojej sztuki. Napisał dwa akty i pozostawił materiały i opracowania. Nad adaptacją dzieła na scenę pracował Piotr Szalsza. Napisał "łączniki", dodał coś z Puszkina i "coś" z Mickiewicza. Zajął się też reżyserią. Przygotował wręcz kameralną formę, prawie bez scenografii, za to z ciekawą projekcją obrazów. Spektakl zaczyna bowiem lekcja historii, zarówno dramatu, jak i Rosji. Potem nie znajdziemy na scenie (a właściwie niewielkiej scence Teatru Korez) napuszenia, często przypisywanego wielkim dramatom, ich powagi i majestatu. W niemal pustej przestrzeni aktorzy są współczesnymi ludźmi, którzy mają do opowiedzenia uniwersalną historię, środkami zrozumiałymi d