Najnowszą premierę w Teatrze Współczesnym przygotowano w oparciu o tekst "Macieja Korbowy i Bellatrix". Napisany w 1918 roku, pierwszy dojrzały dramat Witkacego, poddany został reżyserskiemu opracowaniu Anny Augustynowicz. Powstało przedstawienie odważne w inscenizacyjnym zamyśle, śmiało wykraczajcie poza schematyczne sposoby "robienia" Witkacego i autorskie sugestie wykonawcze.
Trójkątna przestrzeń sceny (twórcą scenografii jest Jan Banucha), to muzeum - panopticum, w którym gromadzą się, niczym żywe eksponaty, figury "zdegenerowanych byłych ludzi". W trakcie "rozmów istotnych" na temat śmierci i mistycznego sensu różnych form zaniku istnienia okazuje się, że dla arystokratów - ginącej klasy społecznej oraz artystów - "czystej wody" degeneratów, jedyną szansą ucieczki od pustki egzystencjalnej może być erotyczne wyrafinowanie. Aby zbudować przekonujący świat "zmechanizowanych bydląt", Anna Augustynowicz drastycznie ogranicza nasycenie kreacji aktorskich tzw. "życiem wewnętrznym", "Redukuje" nadmiar pustych gestów, i różnym skutkiem utrzymuje dyscyplinę mówienia tekstu bez koturnowej retoryki i maniery recytatorskich interpretacji. Postaci działają tak, jakby ich emocje oddzielono od wydrążonych, pustych korpusów, skazując bohaterów dra matu na zachowania powierzchowne i bezmyślne. Okazuje się, że istota człowiec