Recenzja Tomasza Wysockiego spektaklu "One" w reżyserii Moniki Pęcikiewicz jest tak nierzetelna warsztatowo i merytorycznie, że przypomina wprawkę licealisty ćwiczącego sztukę recenzji w szkolnym kole teatrologicznym - pisze Ilias Wrazas.
Recenzja Tomasza Wysockiego spektaklu "One" w reżyserii Moniki Pęcikiewicz jest tak nierzetelna warsztatowo i merytorycznie, że przypomina wprawkę licealisty ćwiczącego sztukę recenzji w szkolnym kole teatrologicznym. Banalność i powierzchowność formułowanych sądów oraz argumentów mających spektakl zdyskredytować poraża i każe się zastanowić, czy autor recenzji wybrał właściwe dla siebie zajęcie. Przykład: "Siłą sztuki Czechowa nie jest intryga, lecz dramat bohaterów". Banał i do tego nieprawdziwy, bo Czechow nie byłby wielkim Czechowem, gdyby pokazywał nam jedynie dramat jakichś tam bohaterów. Jego siłą jest ukazywanie tragedii odczarowanej, charakteryzującej się skrajną prozaicznością kultury, gdzie nawet dramatu nie można odgrywać. I zaraz potem czytamy: "W inscenizacji Pęcikiewicz tragedia wyraża się w kolejnych atakach histerii". No więc jak? Dramat czy tragedia? Recenzent teatralny poważnej gazety powinien umieć odróżnić dramat