O Teatrze im. Juliusza Słowackiego nie sposób myśleć inaczej niż jako reprezentacyjnej scenie Krakowa, oddającej przepych i szyk życia kulturalnego w królewskim mieście. Dlatego prędzej uświadczy się tam kolejną inscenizację romantycznej klasyki niż kontrowersyjne dzieła współczesnej dramaturgii. Ale i tu można natrafić na niespodzianki. Dyrekcja teatru takową przygotowała z końcem ubiegłego roku, gdy zdecydowała się na wystawienie adaptacji archetypicznej powieści grozy "Dracula" - donosi kulturaonline.pl
Co prawda utwór napisany w 1897 roku przez irlandzkiego prozaika Brama Stokera należy do kanonu, ale częściej figuruje w obrębie kultury masowej niż na listach arcydzieł literatury pięknej. Nową sceniczną adaptację wampirycznej powieści przygotował Artur Tyszkiewicz, 35- letni absolwent warszawskiej PWST. Jest on swoistym talentem z odzysku. Swego czasu porzucił teatr na rzecz innych form aktywności zawodowej: prowadził telewizyjny talk show, pracował w agencji reklamowej i przygotowywał dubbing filmowy. Do wyuczonej profesji wrócił triumfalnie w 2005 roku, realizując głośne inscenizacje Gombrowicza, Geneta czy Mrożka. W wywiadach towarzyszących premierze "Draculi" Tyszkiewicz podkreśla egzystencjalny wymiar przesłania sztuki, związany z tematyką życia w cierpieniu oraz fatalizmu wiecznego potępienia. Zarazem zdecydowanie odrzuca pomysły uwspółcześniania dramatu, twierdząc, iż oryginalne usytuowanie czasowe doskonale uwypukla tragiczną wymowę