Nie wiem, jak to się Adamowi Hanuszkiewiczowi udaje, ale z podziwu godną konsekwencją od kilkudziesięciu już lat uprawia teatr trafiający w gust młodzieżowy. Sporo osób uważa zresztą, że to nie teatr, lecz estrada i nie sposób nie przyznać im racji. Nikt jednak, jak dotychczas, nie znalazł u nas lepszego sposobu, by przyciągnąć małolatów do teatru na dramat klasyczny. W artyście Hanuszkiewiczu drzemie także pedagog-demiurg, który każe mu rozbijać schematy, formuły i klisze myślowe wbijane uczniom do głów przez belferskie pokolenia "humanistów" spod znaku Gombrowiczowskiego Bladaczki. Stąd też ocenie efektów pracy teatralnej Hanuszkiewicza towarzyszy zazwyczaj spory rozrzut opinii, tylko młodzież wciąż "głosuje nogami". W spektaklu "Dozwolone od lat 16" spojrzenie reżysera padło na Mickiewicza. Nie na podręcznikowego "duchowego ojca narodu", lecz na człowieka z krwi i kości. Poety, który miał w sobie tyleż wielkości i siły
Tytuł oryginalny
Dozwolone od lat 16
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 279