"Tajny dziennik" Mirona Białoszewskiego w reż. Wojciecha Urbańskiego w Teatrze Dramatycznym w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Z tysiącstronicowego dziennika wydłubać 20 kartek i skonstruować z nich spektakl? Prawdziwe szaleństwo i nie powinno się udać. A jednak Elżbiecie Chowaniec i Wojciechowi Urbańskiemu się udało. Towarzyszył temu szczególny zamysł - że to nie będzie żaden dramat czy monodramat, raczej głośne mówienie, przepowiadanie sobie słów Mirona, takich zwyklejszych, choć intymnych, nie na pokaz, wśród których co pewien czas wykwitała poezja. A wszystko to opowiadane we wnętrzu rekonstruującym pokój poety, jego pamiątki, gramofon, zbiór płyt, fotografie z Teatru Osobnego, a w projekcjach wideo widoki, jakie oglądał z mieszkania. Plus muzyczne intermedia Marcina Maseckiego. A poza tym czterech aktorów w ogóle Mirona nieprzypominających (Michał Piela, Robert T. Majewski, Henryk Niebudek i Piotr Siwkiewicz), ani ładnych, ani brzydkich, szczuplejszych i tęższych, starszych i młodszych, którzy nawet przez moment nie starają się naśladować poety. I może to w