- Chcemy, żeby nasz teatr poszerzał życie, a nie tłumaczył je. Rozmowa z laureatami teatralnego Paszportu Polityki Jolantą Janiczak i Wiktorem Rubinem, duetem dramaturgiczno-reżyserskim, o teatrze gender, sensie historii i szaleństwach romantyków.
Aneta Kyzioł: - Wasza "Caryca Katarzyna" z Teatru im. Żeromskiego w Kielcach stała się przebojem. Wielkie emocje wzbudza scena z Carycą, obnoszącą po widowni swój teatrzyk piersi. Reakcje widzów, których namawia, a nawet zmusza, żeby włożyli rękę za kurtynkę i dotknęli jej nagiego biustu, są teatrem same w sobie. Wiktor Rubin: - To był mój pomysł, ale oczywiście wymagał zgody grającej Carycę Marty Ścisłowicz. Kariera władczyni jest paralelna do kariery aktorki. W spektaklu głównym tematem jest ciało, które w obu przypadkach - Carycy i aktorki - nie należy albo nie całkiem należy do osób, jest ciałem publicznym, politycznym. Katarzyna przesunęła granice swojej roli społecznej i możliwości obyczajowych, chcieliśmy, żeby znalazło to swój odpowiednik w aktorstwie. Jolanta Janiczak: - Ostrzej z przekraczaniem granicy między sceną i widownią eksperymentowaliśmy w "Orgii" z Teatru Wybrzeże w Gdańsku. Tam aktorzy są pomiędzy widzami, stw