- Bardzo mi się podobało, że Salem, mimo konkretnego położenia geograficznego, jest miejscem niedookreślonym. To sprawia, że może być każdym miejscem. Także Polską, którą poznaję coraz lepiej, o której raz myślę, że jest o wiele dalej niż Zachód, ale czasami nachodzi mnie gorzka refleksja, że jednak jesteśmy jeszcze w XIX wieku - mówi reżyser ADAM NALEPA, przed premierą "Czarownic z Salem" w Teatrze Wybrzeże.
Jaką dostrzegłeś społeczność w "Czarownicach z Salem" Millera? - Miller bardzo szczegółowo opisuje bohaterów. Te obszerne didaskalia stanowią bardzo dobre wprowadzenie. Krótko przed rozpoczęciem prób oglądałem po raz kolejny "Twin Peaks". Chciałem przyjrzeć się ponownie zamkniętemu społeczeństwu i dziwnym relacjom między postaciami. Zawsze szukam i dążę do znalezienia w tekście nas samych - tu i teraz. Każdy z nas ma tajemnice, dziwactwa. Postaci "Czarownic z Salem" to wielkie indywidualności. Razem z dramaturgiem Kubą Roszkowskim skróciliśmy trochę listę bohaterów - zostało ich 18. Podczas pracy okazało się, że nawet osoby, które niewiele mówią (jak tytułowe czarownice), są skomplikowane, mają bardzo pokręcone historie. Każda z 18 postaci jest specyficzna i nie pasuje do społeczności. To się przekłada na to, że ta opowieść staje się jeszcze bardziej uniwersalna. Z jednej strony Miller stwarza pozory obiektywności, nie ocenia boh