"Zbrodnia i kara" w rez. Barbary Sass w Teatrze Ateneum w Warszawie. Pisze Dorota Wróblewska-Rajczakowska w Dzienniku - Kulturze.
Barbara Sass, realizując "Zbrodnię i karę" w warszawskim teatrze Ateneum, zapowiadała spektakl o odpowiedzialności za czyny. Na zapowiedziach, niestety, się skończyło. Autorka inscenizacji dodawała jeszcze, że wielka powieść Dostojewskiego doskonale rymuje się z naszą współczesnością. Tu i teraz też nie brakuje przecież ludzi, którzy chętnie by się postawili ponad prawem. Punkt wyjścia wszyscy znamy. Raskolnikow (Bartosz Opania) morduje starą lichwiarkę i jej siostrę, chcąc sprawdzić granice własnej wolności. Na jego walce ze sobą, z tłamszonymi wyrzutami sumienia, na narastającej paranoi i podejrzliwości wobec tych, którzy mogą odkryć jego winę, opiera się całe przedstawienie. W Raskolnikowie Opani nie widać jednak emocjonalnego pęknięcia, szamotaniny między wiarą we własne teorie a przeczuciem, że jednak się myli. W inscenizacji Sass i roli Opani ton ten brzmi od początku fałszywie i płytko. Nie da się wewnętrznego piekła Rasko