Przed seansem, zwanym obecnie emisją, odbyła się rozmowa reżysera spektaklu z zawiadowcą teatru tv. Wynikało z niej, że Dostojewskiego nie wystarczy czytać. Jeszcze trzeba by go rozumieć. O co niełatwo wszakże. Wprawdzie niemłody już reżyser nasz otarł się kiedyś o naukę zwaną z ruska literaturoznawstwem, niestety tylko w warszawskim IBL-u. Wprawdzie natknął się tam na tekst Przybyszewskiego stanowiący próbę osobistej (nader) interpretacji Biesów. Wprawdzie tekst ten zrobił na nim kolosalne wrażenie, choć zdaje się, że na nim jednym, w przeciwieństwie na przykład do znanego tekstu Camusa, który zrobił wrażenie na całej Europie, oczywiście z wyjątkiem naszego reżysera. Wprawdzie reżyser nasz natknął się także na zawiadowcę polskiego teatru tv, który dziś jest tuż przed zasłużoną emeryturą, ale kiedyś był rusycystą, twierdzi, że czytał Biesy i może pomóc naszemu reżyserowi, który, jak już wiemy, najpierw natknął się się n
Tytuł oryginalny
Dostojewski "Biesy"
Źródło:
Materiał nadesłany
Wiadomości Kulturalne nr 3