- Akademia Teatralna jest na tyle ciężką uczelnią, że jeżeli się aktorstwa nie kocha i nie chce się temu zawodowi poświęcić życia, to w moim pojęciu studiowanie tam nie ma sensu - mówi PAULINA HOLTZ, aktorka Teatru Powszechnego w Warszawie.
Czym dla Pani jest aktorstwo? Młodzi ludzie z bardzo różnych powodów wybierają dzisiaj studia w szkole teatralnej... - Akademia Teatralna jest na tyle ciężką uczelnią, że jeżeli się aktorstwa nie kocha i nie chce się temu zawodowi poświęcić życia, to w moim pojęciu studiowanie tam nie ma sensu. Ja chciałam zrezygnować po pół roku! Uważałam, że to jest coś, czego ja nie mam ochoty znosić. To często pasmo upokorzeń wynikających z ujawniania swoich słabości - trzeba się nauczyć z nimi żyć, nauczyć, jak je wykorzystywać w zawodzie. Jest się przy tym nieustannie narażonym na krytykę i rywalizację. W momencie, gdy aktorstwo nie jest celem naszego życia, to naprawdę nie jest warte ceny, jaką trzeba zapłacić na samym wstępie. Bardzo często się zdarza, że przychodzą tu młodzi, zdolni ludzie i nagle psychicznie nie dają sobie rady. To jest tak silne grzebanie w psychice, że słabości psychiczne, które w codziennym życiu nie przeszkadza