"Molly Sweeney" Briana Friela jest drugą sztuką tego autora, której polską prapremierę przygotował Teatr Powszechny w Warszawie. Przed pięcioma laty jego "Tańce w Ballybeg" zasługiwały na miano wydarzenia sezonu 1992/93. "Molly Sweeney" nie jest przedstawieniem tej rangi, choć bez wątpienia zasługuje na uwagę. Entuzjaści "Tańców" odnajdą w "Molly" tę samą perfekcję w kreśleniu portretu psychologicznego postaci - subtelność kreski, która idzie w parze z wyrazistością. I tym razem irlandzki pisarz daje się poznać jako przenikliwy obserwator natury ludzkiej. Taki jednak, który na jej ułomności patrzy z dużą dozą wyrozumiałości, bardziej z perspektywy filozofa niż moralisty. Mimo bezsprzecznych walorów dzieła, trzeba sporej odwagi, by podjąć się wystawienia "Molly Sweeney", sztuka bowiem należy do gatunku ateatralnych. Na całość składają się trzy monologi; wzajemnie uzupełniając się tworzą historię niewidomej Molly, która zachęcana
Tytuł oryginalny
Doskonałość monologów
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 136